No i już po… Jestem ojcem! Pierwsze miesiące już za nami z maleństwem. Jest super, ale chciałem napisać o czymś innym. O seksie. Ciąża łagodnie obeszła się z ciałem żony – nie przytyła, urosły tylko piersi no i brzuszek. Teraz powoli wraca do figury sprzed ciąży. Żona nie karmi, gdyż maleństwo nie tolerowało jej pokarmu – więc piersi wróciły do wielkości sprzed ciąży. Może minimalnie straciły na jędrności ale tylko w minimalnym stopniu. Brzuch się wchłonął. Cipka wygląda normalnie pomimo nacięcia. Generalnie wszystko jest ok. Przynajmniej na zewnątrz… Pochwa Marty się rozciągnęła i nie czuje mnie już tak jak kiedyś – część nerwów jest prawdopodobnie porażonych i w niektórych partiach w ogóle mnie nie czuje, lub czuje bardzo słabo. Są tego plusy i minusy. Oczywiście jestem załamany, że żona nie czuje mojego (małego) członka – przecież to ważne aby móc dać żonie orgazm. Do zalet takiej sytuacji mogę tylko zaliczyć fakt, że liczę na to, że będzie to kolejny argument aby żona poszukała sobie kochanka. Oczywiście na tyle obdarzonego, aby mogła go odpowiednio czuć w sobie i mógł dać jej rozkosz.  Ale teraz oczywiście za wcześnie na takie rozważania.

Idę umyć butelki od mleka… 😉