Po tegorocznych wakacjach spodziewałem się sporo w tematyce zdrady kontrolowanej.  Od jakiegoś już czasu swobodnie mówiłem żonie, że podnieca mnie fakt, jak podoba się innym facetom, że podnieca mnie myśl, jak uprawia seks ze swoimi eks oraz podnieca mnie, że kilkanaście lat temu zdradziła mnie (dla nie wtajemniczonych: było to bez mojej zgody – pisałem o tym na blogu, poszukajcie). Przed wakacjami byliśmy na takim etapie, że żona sama często wspominała, że musi iść na podryw gdzieś do knajpy, a ja mogę iść i udawać że jej nie znam, obserwując sytuację z boku. Jednak oczywiste dla mnie było, że Marta składając mi taką propozycję nie ma na myśli seks-randki a tylko niezobowiązujący flirt w knajpie lub dyskotece. Tak czy siak byłem bardzo podekscytowany, bo choć nie liczyłem na nic więcej – wiedziałem że to pierwszy krok. A jak wiadomo kropla drąży skałę, więc może w przyszłości…A więc liczyłem, że na wakacjach wybierzemy się do takiego lokalu, gdzie będzie możliwy takowy flirt. Nie wnikając w szczegóły – wakacje tego roku nam się nie udały i nic z wymarzonych przeze mnie zdarzeń – nie zaistniało. Ale to nic, bo jak wróciliśmy do domu po wakacjach, pewnej nocy kochaliśmy się i Marta powiedziała, że chciałaby kochać się (w podtekście: ze mną – oczywiście) w samochodzie. Gdy to mówiła pieściłem jej łechtaczkę, a ona ściskała mojego penisa. Zapytałem wtedy co by powiedziała, gdybym to nie był ja, a jakiś przystojny facet z dużym sprzętem. Nie powiedziała wiele, ale gwałtowniej zaczęła ściskać mojego penisa a kilka chwil później miała orgazm.To był pierwszy krok w kierunku jasnego sformułowania o czym marzę. Postanowiłem jak najszybciej wrócić do tej rozmowy-fantazji i kontynuować to dalej. Opisze to w następnej części.